Każdy, kto przynajmniej raz odwiedził Półwysep Apeniński, zachwycił się jakimś przeżyciem lub spotkaniem. Pełno na tej ziemi pięknych miast, uliczek, a także pomników przypominających o ważnych wydarzeniach, które miały miejsce w historii tego kraju, któremu na imię Italia. Pośród wielu z nich jest jeden, który swoim wyglądem zachęca, by choć na chwilę przy nim przystanąć, aby przeczytać komu jest poświęcony i co w tym miejscu stało się dokładnie 29 stycznia 1995 roku w Genui, stolicy regionu Liguria.
Calcio jak religia
Myślę, że nie popełnię większego błędu, jeśli powiem, że calcio we Włoszech jest niczym religia. Kto chciałby poznać historię tego pięknego kraju, pełną wielu wątków, poczynając od Cesarstwa Rzymskiego, poprzez Watykan z papiestwem, a kończąc na mundialu z 1990 roku (a ile jeszcze można by dodać), powinien zapoznać się z historią włoskiej piłki nożnej, zarówno na szczeblu reprezentacji narodowej, jak i ligowym. Bardzo szybko odkryje wtedy, że świat polityki, religii, biznesu, biedy i bogactwa tworzy symbiozę, od której ciężko jest uciec, a którą dostrzeże każdy, nawet ten, kto sportem po prostu się nie interesuje.
Ultras – od bohatera do bandyty
Kiedy jesteś na stadionie piłkarskim i zachwycasz się dokładnymi podaniami oraz wspaniałymi dośrodkowaniami współczesnych gladiatorów, jakimi bez wątpienia są piłkarze, nie sposób nie dostrzec, że trybuny żyją swoim życiem. Szczególnymi miejscami są te za bramkami, zwane często curva nord lub curva sud. To tam właśnie przez 90 minut spotkania odbywa się swoistego rodzaju teatr, którego aktorami są grupy kibiców nazywane ultras. We Włoszech, ale nie tylko, praktycznie każdy klub piłkarski ma takie grupy. To nikt inny, tylko oni tworzą na trybunach swoje oddzielne widowisko, pełne śpiewu, flag zawieszonych na płocie i wirujących w powietrzu szalików w kolorach klubowych. Kim są ci, którym często bijemy brawo za piękne oprawy, jednocześnie narzekając, kiedy zachowują się w sposób, delikatnie mówiąc, niekulturalny? Wielu z nich, jak dowiadujemy się choćby z literatury fachowej, pochodzi z biedoty. Często mówią o sobie, że żyją na marginesie społeczeństwa. Wielu z nich jest po prostu zwykłymi zjadaczami chleba, jak wielu z nas. Łączy ich jedno – miłość do swojego klubu i jego barw. Pośród nich można znaleźć takich, którzy w swoim życiu przegrali z różnymi nałogami, a także takich, którzy są zdolni poświęcić swoje życie, czas, zdolności i pieniądze dla drugiego człowieka, ot tak, bo tego potrzebuje. Nie sposób w jednym tekście opisać wielu historii z życia wziętych. Chciałbym natomiast skupić się tylko na jednej, i to z ciemnych kart historii włoskich tifosich.
„Spagna”: na zawsze w pamięci żywych
29 stycznia 1995 roku genueńskie gryfy podejmowały na Stadio Luigi Ferraris drużynę ze stolicy Lombardii, jaką był AC Milan. Ultrasi z Mediolanu wyruszyli na mecz podstawionym pociągiem. Jednak pewna mała grupa milanistów, pod wodzą Chirurga (bo taki przydomek nosił lider), wyjechała na mecz, korzystając z regularnego połączenia o 11:50. Jednym z członków tej grupy był 18-letni wówczas Simone Barbaglia. Jako młody chłopak chciał pokazać, że uczucie strachu przed innymi ultrasami jest mu obce, więc zabrał ze sobą nóż, po to, by – jak stwierdził – „pociąć jakiegoś genoano”.
Przed stadionem, jak zwykle w oczekiwaniu na mecz oraz przyjazd grup kibicowskich z Mediolanu, kręciło się wielu fanów miejscowych. O 13:40 grupa Chirurga zaatakowała grupę genueńczyków stojącą przed stadionem. Simone, chcąc pokazać, jaki jest odważny, wyciągnął nóż i w bójce ranił śmiertelnie 24-letniego Claudio Spagnolo. Młody mężczyzna upadł na ziemię, krwawiąc. Po kilku minutach okazało się, że jest martwy.
Kiedy wiadomość o jego śmierci lotem błyskawicy dotarła na stadion, stając się oficjalną, ultrasi Genui opuścili stadion, zabierając, co swoje. Dziennikarz Fabio Fazio wyszedł podczas transmisji na żywo z telewizyjnego studia, a mecz finalnie został przełożony. Policja zatrzymała na stadionie wszystkich milanistów, spisano ich dane oraz zrobiono im zdjęcia. Simone, widząc, co się dzieje, zamienił się kurtkami i szalikami z kolegą. Narzędzie zbrodni jeden z kibiców wyrzucił do toalety. Simone myślał, że w ten sposób nikt nie dojdzie do tego, kto był sprawcą tego zabójstwa. Jednak kilka dni później został aresztowany.
Wyrok
Za zabójstwo Claudio Spagnolo zwanego przez swoich Spagna, Simone otrzymał wyrok 14,5 roku pozbawienia wolności. Czy to dużo czy mało oceńcie sami. Dziś w miejscu zbrodni stoi kolumna złożona z 11 bloków białego marmuru a w jej centralnym miejscu umieszczono pamiątkową tabliczkę dedykowaną pamięci zamordowanego kibica. Uważne oko każdego fana calcio, który śledzi transmisje live z meczów Serie A, dostrzeże na trybunie ultrasów drużyny Genoa CFC pośród wielu flag i tę w barwach rossoblu, na której wielkimi literami napisane jest imię Claudio. Bo czyż nie jest prawdą, że nie umiera ten, który pozostaje na zawsze w sercach żywych?
Na podstawie książki Tobiasa Jonesa “Ultra. Podziemny świat włoskiego futbolu” oraz www.saladellamemoriaheysel.it