La Roma è Campione d’Italia! 17 czerwca 2001 roku giallorossi sięgnęli po swoje trzecie w historii mistrzostwo Włoch, wygrywając niesamowity wyścig z Juventusem i wyprzedzając Starą Damę o dwa oczka w tabeli. Ulice Wiecznego Miasta zalał oszalały z radości wielotysięczny tłum. Gladiatorzy Fabio Capello zapisali się złotymi zgłoskami w historii calcio.
Zmiana trenera i udane mercato Romy
Pod koniec maja 1999 roku, Franco Sensi, ówczesny prezydent Romy, podjął strategiczną decyzję, dotyczącą przyszłości swojego zespołu. Po dwóch sezonach prowadzenia drużyny przez Zdenka Zemana, u sterów giallorossich stanął Fabio Capello. Był to jego powrót po rocznym odpoczynku od trenerki, podczas którego pracował jako komentator meczów reprezentacji Włoch w stacji RAI 1.
Już na pierwszej konferencji prasowej Capello jasno wyartykułował swój cel w Rzymie – zdobycie scudetto. Nie mógł być bardziej zdecydowany, mając na swoim koncie liczne trofea, w tym czterokrotne mistrzostwo Serie A z Milanem oraz tytuł mistrza Hiszpanii z Realem Madryt. Ta śmiała deklaracja podzieliła kibiców. Jedni uznali cel za zbyt ambitny, inni zaś nie mogli się doczekać jego realizacji. Capello jednak był pewny siebie.
Debiutancki sezon Don Fabio okazał się porażką. Pomimo wzmocnień w postaci Vincenzo Montelli i Hidetoshiego Nakaty zespół zakończył sezon na szóstym miejscu, oglądając, jak ich lokalny rywal, Lazio, świętuje zwycięstwo w lidze. Pod presją deklaracji nowego trenera Roma znalazła się w trudnej sytuacji, Sensi kipiał ze złości, a środowisko kibiców zaczęło coraz głośniej domagać się mistrzostwa. Capello pozostawał spokojny, wiedział jednak, że bez wzmocnień trudno będzie mu osiągnąć ten cel.
Włodarze giallorossich ruszyli na zakupy. Do Wiecznego Miasta trafili Brazylijczyk Emerson z Bayeru Leverkusen oraz Argentyńczyk Walter Samuel z Boca Juniors. Skład uzupełniono także francuskim obrońcą Cagliari – Jonathanem Zebiną. Wisienką na torcie, a zarazem transferem, który miał odmienić oblicze klubu, był Gabriel „Batigol” Batistuta. Król strzelców Serie A z 1995 roku kosztował Wilki 36 milionów euro, co było wówczas rekordową sumą wyłożoną za zawodnika powyżej 30. roku życia. Wielu kibiców kręciło nosem, uważając, że kwota wydana na Argentyńczyka jest przesadzona. Zarząd postawił jednak wszystko na jedną kartę.
Napastnik z Argentyny niechętnie opuszczał swoją ukochaną Fiorentinę, był jednak sfrustrowany brakiem trofeów i wiedział, że jest to dla niego ostatni moment na wygranie upragnionego scudetto.
Po skompletowaniu nowego składu, Roma była gotowa do ponownej walki o mistrzostwo. Mając do dyspozycji nowych zawodników, Capello zdecydował się na zmiany taktyczne, wprowadzając ustawienie 3-4-1-2, stosowane przez Marcello Lippiego w Juventusie oraz Alberto Zaccheroniego w Milanie. Trzyosobowa, zwarta i fizyczna obrona złożona z Zebiny, Aldaira (lub wymiennie Antonio Zago) i Samuela okazała się prawdziwym murem nie do przejścia. Na wahadłach operowali Vincent Candela oraz Marcos Cafu. W środku pola obok Emersona Damiano Tommasi, a w ataku Vincenzo Montella i Batistuta, wspomagani przez fenomenalnego Francesco Tottiego w roli trequartisty. Jedenastka Romy w sezonie 2000/01 była mieszanką siły, techniki i niezwykłej klasy, a przede wszystkim wiary we własne możliwości.
Magiczny sezon Romy
Ze względu na Igrzyska Olimpijskie w Sydney rozpoczęcie sezonu zostało przełożone na pierwszy października. W burzliwych dyskusjach przedsezonowych jako głównych pretendentów do zdobycia scudetto wymieniano Juventus oraz oba zespoły z Mediolanu i Rzymu. Parmę i Fiorentinę typowano natomiast jako potencjalne niespodzianki. Okazało się jednak, że to właśnie giallorossi po trzech pierwszych kolejkach zajmowali pozycję lidera, rozpoczynając ligowe zmagania w znakomitym stylu. Choć stracili prowadzenie po porażce w czwartej kolejce z Interem, odzyskali je 12 listopada, pokonując Brescię, Hellas oraz Fiorentinę. Po zwycięstwie u siebie z Udinese mieli już sześciopunktową przewagę nad duetem Atalanta-Juventus.
Tuż przed przerwą świąteczną giallorossi zwyciężyli także w derbach Rzymu i bezbramkowo zremisowali z Juventusem na Stadio Olimpico. Dzięki temu zakończyli rok na pierwszym miejscu w tabeli.
Rok 2001 rozpoczął się od zwycięstwa z Atalantą w Bergamo, porażki 2:3 na San Siro z Milanem oraz podwójnego triumfu – 3:0 u siebie z Napoli i 2:1 w Parmie, które umocniły pozycję Romy jako lidera pierwszej rundy, wciąż z przewagą sześciu punktów nad Juventusem i broniącym tytułu Lazio.
Pierwsze siedem kolejek drugiej rundy upłynęło pod znakiem ucieczki reszcie stawki. Roma zainkasowała sześć zwycięstw i jeden remis, powiększając przewagę nad Juventusem do dziewięciu punktów. Wydawałoby się, że taki obrót spraw oznacza zakończenie zmagań o scudetto i pewne kroczenie ku zwycięstwu. Tak się jednak nie stało. Tuż przed Wielkanocą Romę dopadł jednak kryzys.
W kolejnych czterech spotkaniach giallorossi odnieśli zaledwie jedno zwycięstwo, ale najboleśniejszy był remis w derbach z Lazio 29 kwietnia. Wilki dały bowiem sobie odebrać zwycięstwo w czwartej minucie doliczonego czasu, trwoniąc dwubramkowe prowadzenie: do siatki biancocelestich trafili najpierw Delvecchio, a potem Batistuta. Na 10 minut przed końcem spotkania Pavel Nedved zdobył bramkę kontaktową, a w 94. minucie dobił Wilki Lucas Castromán. Mecz zakończył się wynikiem 2:2. W następnej kolejce podopieczni Capello mieli zmierzyć się z Juventusem. Porażka ze Starą Damą oznaczałaby zmniejszenie przewagi zaledwie do dwóch punktów.
Mecz rozgrywany w Turynie 6 maja nie mógł rozpocząć się gorzej dla Romy. Zaledwie po sześciu minutach giallorossi przegrywali już 2:0 za sprawą Alessandro Del Piero i Zinedine’a Zidane’a. Wszystko wskazywało na to, że na pięć kolejek przed końcem rozgrywek bianconeri zbliżą się Romy na niebezpieczną odległość dwóch oczek w tabeli. Jednak nie pozwolił na to super rezerwowy Japończyk Nakata. Najpierw pokonał Edwina Van der Sara strzałem z 30 metrów, a następnie zmusił holenderskiego bramkarza do błędu mocnym strzałem w 91. minucie. Van der Sar wypuścił piłkę przed siebie, a po chwili dopadł do niej Vincenzo Montella, trafiając na 2:2.
Korzystny rezultat rozbudził rzymian na kolejne dwa spotkania, w których Roma skromnie pokonała Atalantę 1:0 oraz rozbiła na wyjeździe Bari aż 4:1. Różnica punktów między Romą, Juventusem i Lazio pozostała niezmienna aż do 32. kolejki, kiedy to Roma zremisowała na Stadio Olimpico 1:1 z Milanem, co wykorzystał Juventus, podczas gdy Lazio, po remisie z Interem, pożegnało się z marzeniem o drugim z rzędu mistrzostwie.
W tamtym momencie Roma potrzebowała zwycięstwa w Neapolu, które pozwoliłoby jej przyszyć na koszulkę tarczę mistrzowską. Na San Paolo stało się jednak to, czego kibice, przygotowujący się do fetowania zwycięstwa się nie spodziewali. Do bramki Francesco Antonioliego trafił Nicola Amoruso, wynik na 2:1 wyciągnęli Batistuta i Totti, jednak rezultat spotkania został ustalony przez Fabio Pecchię, który po rzucie wolnym umieścił piłkę za plecami Antonioliego. Ostateczne 2:2 było dla Romy zimnym prysznicem. Giallorossi musieli zmierzyć się także z wyraźnym napięciem pomiędzy Montellą a Capello. Napastnik miał bowiem spore pretensje do szkoleniowca o zmianę w kluczowym momencie meczu.
Remis w Neapolu otworzył na nowo wszystkie możliwości w ostatniej kolejce, bowiem Juventus wygrał z Vicenzą, a Lazio zbliżyło się na odległość trzech punktów, ponownie licząc się w walce o scudetto.