Futbolem interesuję się odkąd pamiętam. Jak to bywa w życiu każdego kibica, przeżywałem wiele wspaniałych, jak również smutnych chwil, dopingując swoje drużyny. W moim sercu na stałe, od 1993 roku, gości jeden klub i jest to historia wielkiej miłości. Do dziś wspominam także wspaniałe mistrzostwa świata z ’94, ’98 i 2006 roku, czy też Euro 2000, które miały w sobie coś magicznego. Nie opuściłem od mistrzostw w USA żadnej dużej imprezy piłkarskiej, oczywiście jedynie w fotelu kibica, z zapartym tchem oglądając każdy możliwy mecz.
Można powiedzieć, że futbol stanowi bardzo ważną część mojego życia i nie jest jedynie zwykłym niedzielnym hobby, a prawdziwą pasją, która rosła i rośnie we mnie po dziś dzień. Mimo to odkrywam w niej wciąż coś nowego. I tak, trzy lata temu, dzięki uruchomieniu żeńskiej sekcji piłkarskiej w Juventusie, odkryłem Calcio Femminile, piękniejszą stronę futbolu.
I co w tym nadzwyczajnego? Można by powiedzieć, że nic. Dla mnie to jednak kolejny, nowy krok w rozwijaniu mojej pasji. Coś, co chcę poznawać i obserwować. Temat jest na tyle słabo zagospodarowany w Polsce, a nawet Europie, że warto przyjrzeć się mu z bliska.
To, że piłka nożna to sport tylko dla facetów to mit, a kobiety radzą sobie w nim tak samo dobrze. Kobiecy futbol nabiera coraz większej popularności i małymi krokami warunki tego sportu również ulegają poprawie. Jeśli ktoś jeszcze nie odkrył uroku tej części piłki, to gorąco polecam.
Calcio Femminile urzekło mnie tym, że dostarcza kolejnej dawki świetnych emocji, związanych z pojedynkami największych rywali. Same zawodniczki przyznają, że dają się porwać atmosferze i randze wydarzenia, znanej wszystkim z meczów męskiej drużyny. Włoska liga kobiet obfituje w ciekawe pojedynki pomiędzy takimi drużynami jak Juventus, Milan, Inter, Fiorentina czy Roma. Dodając do tego fakt, że istniejącą dopiero od trzech lat, a drużyna Juventus Women jest na dobrej drodze do trzeciego scudetto z rzędu, można spodziewać się naprawdę ciekawych emocji.
Jako nowicjusza na tej płaszczyźnie, bawi mnie wręcz to, że mogę poznawać wszystkie nazwiska, kluby i historie tych drużyn od samego początku i układać sobie to wszystko w głowie, analizować – prócz obserwowania Juventus Women, poznawać sukcesy reprezentacji USA, czy Olympique Lyon.
Kobieca piłka urzeka mnie również tym, ze jest to zupełnie inny świat niż obecny futbol męski. Jest bardziej romantyczna. Tutaj nie chodzi o pieniądze, a przynajmniej nie w takim stopniu. Kontrakty nie są tak wysokie, a sponsorzy nie wyciągają pieniędzy z worka bez dna. To zupełnie inne kwoty przeznaczane na ten sport. Obiekty sportowe w Europie są również dużo mniejsze. Mówimy więc o czystej pasji robienia tego, co się kocha. Mówimy o czystym sporcie.
Warto docenić starania i grę piłkarek z całego świata. Nie jest ich tak mało, jakby to mogło się wydawać. Obecnie zarejestrowanych jest 176 reprezentacji narodowych. Jest wiele klubów, nie tylko na Starym Kontynencie, ale i na całym świecie, jak chociażby najbardziej rozreklamowana liga NWSL. Prężnie działają szkółki piłkarskie, a wiele zawodniczek angażuje się w akcje promowania tego sportu pośród młodych dziewczyn, jak chociażby polska akcja #AktywnePiłkarki.
Damska, piękniejsza strona futbolu rozwija się w szybkim tempie i mam nadzieje, że niedługo wyjdzie z cienia w całej swojej okazałości, bo jest co pokazać i co oglądać.
Z drugiej strony to jednak martwi, że nie potrafimy znaleźć równowagi i popadamy ze skrajności w skrajność. Mam na myśli różnice w wysokości kontraktów i kosmiczne sumy, jakie zarabiają piłkarze, nie wspominając już o jeszcze większych liczbach na kontraktach sponsorskich. Jasne, coś co jest popularne, rządzi się swoimi prawami, dlatego nie będę nawet przytaczać tu tematu ligi NBA, bo byłoby to samobójstwo. Uważam jednak, że kobieca piłka na tej płaszczyźnie zasługuje na więcej szacunku.
Światem męskiej piłki zawładnął pieniądz i jest to widoczne każdego sezonu coraz wyraźniej. Romantyzm zanika, a może zanikł już całkowicie? Patrząc na to z tej perspektywy, cieszy mnie, że w kobiecej piłce nikt go jeszcze nie zabił. Chwilo, trwaj jak najdłużej!