Wojna w Wietnamie, lądowanie Apollo 11 na Księżycu, Festiwal Woodstock. W Wielkiej Brytanii zostaje wydany album „Abbey Road” Beatlesów. Na świat przychodzą, między innymi, Marylin Manson, Jennifer Lopez, a w Polsce Sławomir Majak i Zenon Martyniuk. Rok 1969 obfitował w wiele wydarzeń. Był rokiem triumfu i radości, ale także tragedii i przygnębienia.
Fani futbolu, a w szczególności kibice Milanu, z pewnością nie mogą przejść bez chwili refleksji i z obojętnością obok daty 22 października. Tego dnia rossoneri, którzy pokonali w finale Pucharu Europy Ajax Amsterdam, rozegrali rewanżowe spotkanie o Puchar Interkontynentalny z drużyną Estudiantes La Plata – zwycięzcami Copa Libertadores. Spotkanie odbyło się na słynnym stadionie La Bombonera w Buenos Aires.
Nigdy wcześniej, ani poźniej do tej pory w dziejach piłki nożnej, nie rozegrano tak brutalnego meczu. Przeszedł on do niesławnej historii ze względu na sposób w jaki rywale Milanu rozegrali ten rewanż oraz sędziego który przyzwalał na tego typu brutalne zagrania, a także przez późniejsze wydarzenia, które miały miejsce zaraz po spotkaniu.
Wszystko zaczęło się już przed rozgrzewką, w korytarzu prowadzącym na murawę. Kiedy pierwsi piłkarze Milanu pojawili się przy wejściu na murawę, kibice z Argentyny przywitali ich rzucając kubkami z gorącą kawą w ich kierunku. W stronę zawodników leciały także różne inne przedmioty, jednak policja obecna na stadionie nie miała zamiaru reagować. Europejskie media opisywały to zajście jako stosowanie średniowiecznych tortur i porównywały do oblewania ofiar wrzącym olejem.
Z relacji Pierino Pratiego świat dowiedział się również o incydencie nieopodal szatni gości, pod która przybyli kibice Estudiantes z maczetami w rękach, wykrzykując w kierunku zawodników „Dziś wieczorem zginiecie”.
Po pierwszym gwizdku sędziego szybko okazało się, że tego dnia dla Estudiantes futbol to ostatnia rzecz, o której myśleli. „Zastraszyć i zniszczyć” – taktyka, o której rozpisywał się „The Guardian”, została wprowadzona w życie jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Argentyńczycy uciekali się do różnych sztuczek. Grali brutalnie i prowokowali piłkarzy Milanu na wszystkie możliwe sposoby. Próbkę swojej twardej i ostrej gry zaprezentowali już w pierwszym meczu, jednak na San Siro, mimo barbarzyńskiego wręcz futbolu, Milan skarcił ich trzy razy, zdobywając bramki autorstwa Angelo Sormaniego (2x) oraz Nestora Combina.
W rewanżu na prowadzenie ponownie wyszedł Milan, a strzelcem gola w 30. minucie został Gianni Rivera. Od tego momentu, stosując niekoniecznie przepisowe zagrania, Argentyńczycy starali się za wszelką cenę sfaulować swoich włoskich przeciwników. Efektem tego doszło do tragicznego w skutkach faulu, którego dopuścił się Alberto Poletti, bramkarz Estudiantes. Podczas wykonywania rzutu rożnego przez ekipę rossonerich, jeden z obrońców argentyńskiej drużyny zderzył się w okolicach 16 metra z Pierino Pratim, a następnie Poletti kopnął leżącego na ziemi Włocha w bestialski sposób w plecy. Włoch stracił przytomność i został zniesiony z boiska w 37. minucie. Interwencja argentyńskiego bramkarza była tak makabryczna, że we Włoszech pojawiły się pogłoski, że zawodnik Milanu zmarł. Poletti nie ujrzał jednak za to zagranie nawet żółtej kartki, gdyż całe zajście okazało się być poza zasięgiem wzroku chilijskiego arbitra, Domingo Massaro.
Sędzia nie reagował także na inne wybryki piłkarzy z Argentyny, które wielokrotnie sygnalizowali Włosi. „Kiedy dostawałeś podanie i byłeś przy piłce, momentalnie pojawiał się ktoś, kto cię uderzał. Sędzia, Chilijczyk, miał to gdzieś” – mówił Giovanni Lodetti, który również był solidnie poturbowany po meczu, podobnie jak Sormani i Rivera. Okazuje się, że gracze Estudiantes mieli ze sobą na boisku igły, którymi kłuli przeciwników przy stałych fragmentach gry, o czym również wspominał Lodetti.
Argentyńczycy dzięki swojej „taktyce”, jeszcze przed przerwą dopięli swego i wyszli na prowadzenie, po dwóch bramkach zdobytych w odstępie jednej minuty. Najpierw po strzale głową gola strzelił Marcos Conigliaro, a 60 sekund poźniej wolejem popisał się Ramón Aguirre Suárez.
Jak się poźniej okazało incydent z Pratim nie był najgorszym momentem tego wieczoru. Mający nóż na gardle zawodnicy Estudiantes, którzy do zwycięstwa wciąż potrzebowali dwóch kolejnych bramek, nie mogąc znaleźć sposobu na zdobycie brakujących punktów, postanowili dalej polować na swoich przeciwników.
Na noszach, półprzytomny, murawę opuścił Nestor Combin. Francuz argentyńskiego pochodzenia był tego wieczoru na celowniku wszystkich: piłkarzy, kibiców, argentyńskich dziennikarzy, a także służb mundurowych. Combin podczas meczu był wielokrotnie obrażany i poniżany. Przy jednej z akcji został najpierw opluty, a poźniej z całym impetem uderzony łokciem przez Ramóna Suáreza. Zawodnik Milanu zalał się krwią, a jego biała, wyjazdowa koszulka, przybrała bordową od krwi barwę.
Nestor Combin był wrogiem publicznym numer jeden w Argentynie. Traktowany był tak przez piłkarzy i kibiców, ze względu na narrację jaką wokół niego roztoczyła prasa.
O co chodziło? Nestor Combin urodził się w Santa Fe, ale wraz z rodziną bardzo szybko, w wieku 19 lat, przeniósł się do Francji, gdzie również odbył służbę wojskową. Karierę piłkarską rozpoczął w Lyonie, skąd po pięciu latach przeniósł się do Włoch, by grać kolejno w drużynach Juventusu, Varese, Torino, aż finalnie trafił do Milanu. Dla Argentyńczyków wyprowadzka do Francji, otrzymanie tamtejszego obywatelstwa i odbycie służby wojskowej potraktowane zostało za akt zdrady. Zawodnika chciano postawić przed sądem wojskowym za dezercję i unikanie poboru do wojsk argentyńskich.