Bucket list – być może kojarzycie to angielskie określenie. W uproszczeniu, chodzi o listę rzeczy, które chce się zrobić przed śmiercią. W odróżnieniu od testamentu nie ma niczego formalizować, raczej stanowić swego rodzaju umowę z samym sobą, motywację, by osiągnąć to, czego naprawdę się pragnie – czasem mieć, ale przede wszystkim doświadczyć. Na mojej, pośród mniej i bardziej ambitnych marzeń i celów, widniało spotkanie z nim, człowiekiem, w którego przez wiele lat wpatrywałem się, siedząc przed szklanym ekranem. Dziś opowiem wam, jak doszło do tego, że nie tylko się z nim spotkałem, ale i przeprowadziłem z nim wywiad. Tak, mam na myśli Alessandro Del Piero.
Jest rok 2012. Współpracuję wówczas z JuvePoland, największym w Polsce portalem dla kibiców Juventusu. Któregoś dnia odzywa się do nas człowiek z krakowskiego wydawnictwa Sine Qua Non. Pyta, czy przypadkiem nie ma wśród nas kogoś, kto podjąłby się tłumaczenia książki sportowej z języka włoskiego. Na półkach empików pojawia się coraz więcej pozycji o Barcelonie, Realu, klubach angielskich. O włoskich cisza. Ta książka miałaby zmienić ów trend. Pracuję jako newsman, codziennie seryjnie tłumaczę krótsze i dłuższe teksty. Czemu nie? – myślę, w końcu książka to nic innego niż taki… dłuższy tekst. Chodzi o „Giochiamo ancora” autorstwa Alessandro Del Piero. Nieźle, jak na początek. Czuję w kościach, że to może być kapitalny pomysł. Dogrywamy szczegóły i zabieram się za tłumaczenie.
Książka pojawia się na rynku rok później. Poprzedzamy ją mini kampanią reklamową, zapowiadającą pierwszy przekład oryginału na świecie, a ja jestem podekscytowany na maksa: po raz pierwszy moje nazwisko trafia do książki, którą mogę zdjąć z półki księgarni.
„Gramy dalej” okazuje się absolutnym sukcesem, choć sama książka pozostawia niedosyt – na próżno szukać w niej pikantnych szczegółów z życia Włocha. Nie jest nawet autobiografią, to raczej spis najważniejszych zasad, którymi Del Piero deklaruje się kierować. Entuzjazm, związany z pierwszą „włoską” pozycją na rynku miesza się więc z rozczarowaniem części czytelników jej treścią. No ale cóż, Del Piero takie rzeczy się wybacza.
Wpadam na pomysł, żeby do niego dotrzeć. W końcu mam punkt zaczepienia – tłumaczenie nie mogłoby dojść do skutku bez jego wiedzy, jako że wydawnictwo musiało kupić prawo do wydania książki w Polsce. Próbuję skontaktować się z jego bratem, Stefano, pracującym w roli agenta Alexa. Piszę też do Edge Srl, firmy, zajmującej się jego interesami. Cisza.
W końcu dostaję jednak odpowiedź od Glorii, sekretarki. Proponuje, żebym wysłał kilka egzemplarzy do Włoch, które Alex podpisze, a ona odeśle z powrotem. To już coś – naturalnie, zgadzam się bez wahania, pakuję książki i nadaję paczkę. Po kilku tygodniach dostaję z powrotem podpisane egzemplarze wraz z załączonym uprzejmie zredagowanym listem. Oryginalny autograf Del Piero w książce, którą przetłumaczyłem… Półtora roku wcześniej nawet nie marzyłem, że coś takiego może być możliwe. Kilka dni później dostaję od Glorii coś jeszcze. To zdjęcie Alexa, trzymającego jedną z książek – egzemplarz, który zostawił sobie na pamiątkę. O wow.

Nie daję jednak za wygraną: może istnieje jakakolwiek szansa, żeby się spotkać? We Włoszech albo w Polsce, nie ma znaczenia. Chociaż na chwilę – może w ramach promocji książki? W końcu to pierwsze i jedyne wydanie na świecie! Dopiero jakiś czas później na rynek trafia wersja angielska, głównie w związku z przeprowadzką Del Piero do Australii i gry w Sydney. Na spotkanie nie ma jednak szans. Nie powinienem robić sobie też zbytnich nadziei na to, że w najbliższym (a nawet odległym) czasie sytuacja ulegnie zmianie. No cóż, warto było przynajmniej spróbować. A podpisane książki i zdjęcie zostaną ze mną – i z tego się cieszę.

Mija pięć lat. W tym czasie tłumaczę kolejne książki – autobiografie Antonio Conte, Gianluigiego Buffona, Pavla Nedveda, Andrei Pirlo… Z Nedvedem udaje się nawet zaaranżować spotkanie pod Turynem i nagrać wywiad. Kapitalna sprawa. Ach, gdyby coś podobnego udało się wtedy zrobić z Alexem…
Na rynku pojawia się kolejna książka Del Piero: „Detto tra noi”, „Między nami mówiąc”. Jest inna niż dotychczasowe – opiera się na koncepcie odpowiedzi na pytania, zadane uprzednio przez fanów piłkarza. Po kilku dyskusjach z wydawnictwem decydujemy się na jej przetłumaczenie i wydanie. Zabieram się do pracy. Polski przekład (znowu pierwszy na świecie) pojawia się w sprzedaży w 2018 roku. Choć wciąż nie jest to autobiografia, książka jest nieco ciekawsza od poprzedniej. Nakład jest ograniczony, w związku z czym dosyć szybko się wyprzedaje.

Na początku lutego, na kilka miesięcy przed premierą, piszę do Stefano Del Piero. Załączam zdjęcie Alexa z pierwszą książką, to sprzed kilku lat. Pytam wprost o szansę spotkania z autorem w ramach promocji polskiego wydania. Odpisuje dopiero w sierpniu. Uprzejmie, ale do brzegu: dziękuje za inicjatywę, ale nie przewiduje tego typu aktywności. Jeśli coś się zmieni, da znać. Czytaj: „zadzwonimy do pana”. Już wiem, że nic się nie zmieni.