Fabian O'Neill

Fabian O’Neill: fenomen w oczach Zidane’a, który utopił życie w alkoholu.

Niewykorzystany potencjał, to w świecie futbolu coś normalnego. Również i ten piłkarz, posiadał wszystko, by z powodzeniam znaleźć się pośród elity. Zinedine Zidane powiedział o nim, że był najbardziej utalentowanym zawodnikiem, z którym kiedykolwiek dzielił boisko. Przez niesportowy, a wręcz hulaszczy tryb życia, zaprzepaścił swoją wielką szansę, staczając się na samo dno. Co ciekawe pomimo roztrwonienia całego swojego majątku wartego 14 milionów dolarów, nie żałuje żadnego ze swoich wyborów. Poznajcie historię Fabiána Alberto O’Neilla Domingueza, który swój talent utopił w alkoholu.

Urugwajczyk o irlandzkich korzeniach. Urodził się 14 października 1973 roku w Paso de Los Torros, jako syn Luisa Alberto O’Neill i Mercedes Domínguez. Życie nie rozpieszczało go od najmłodszych lat. Od niemowlaka zajmowała się nim babcia, bowiem jego rodzice nie mieli pieniędzy i warunków by móc wykarmić i wychować syna. Kiedy podrósł, by zarobić trochę grosza, sprzedawał fast food nieopodal jednego z domów publicznych. Już wtedy zachwycał się i był ulubieńcem lokalnych prostytutek, od których nie stronił w dorosłym życiu.

Swoją seniorską karierę rozpoczynał w 1992 roku, jako zawodnik Club Nacional de Football. W drużynie z Montevideo pełnił głównie role rezerwowego, jednak nie przeszkodziło mu to w zdobyciu mistrzostwa kraju, już w pierwszym sezonie seniorskiej gry. Przez cztery spędzone lata w Nacionalu udało mu się rozegrać 63 spotkania i zdobyć 15 bramek.

Przygoda na Sardynii

W jego grze musiało być coś niezwykłego, gdyż został wypatrzony przez skautów włoskiego Cagliari, które w 1995 roku zaproponowało mu kontrakt. Po przenosinach do Włoch, O’Neill szybko rozkochał w sobie kibiców z Sardynii i zyskał przydomek El Mago, stając się lokalną gwiazdą.

Już wtedy dawała o sobie znać jego mroczna strona, ciągnąca go w otchłań alkoholowych ciągot, z której, jak się okazało był znany już podczas trzyletniej przygody w Nacionalu. Zarówno kibice jak i włodarze klubu przymykali na to oko, gdyż O’Neill bronił się swoją dobrą grą dla drużyny z Sardynii.

O tym jak zmienni są kibice we Włoszech przekonał się równie szybko, co został okrzyknięty Magikiem. W sezonie 1996/97 roku Cagliari spadło do Serie B. Cała drużyna momentalnie stanęła pod ostrzałem swoich sympatyków. Oberwało się również O’Neillowi. „Nieprawdopodobne jest, jak piłka nożna jest przewrotna. Spadliśmy to Serie B, a oberwało się naszym samochodom. Ci sami kibice, którzy oklaskiwali mnie na stadionie, widząc mnie na ulicy, wyzywali mnie od pijaków. Kiedy powróciliśmy rok poźniej do Serie A, znów byłe kochany, a ludzie w barach stawiali mi kolejkę za kolejką”.

Niespodziewany transfer do Juventusu

Gdy opadł kurz po spadku, a Cagliari rozgrywało swój sezon w Serie B, Fabian O’Neill ponownie znalazł się na ustach kibiców rozkochując ich w sobie. Wszystko za sprawą pewnego zakładu ze swoim rodakiem, Paolo Montero. Panowie założyli się o pięciokrotne przepuszczenie piłki pomiędzy nogami przeciwnika w jednym meczu. El Mago dokonał tego spektakularnego wyczynu w meczu z Salernitaną. Ofiara jego zagrań stał się Gennaro Gattuso, który do dziś dość niechętnie wspomina to wydarzenie.

Po roku banicji w drugiej klasie rozgrywkowej, Cagliari powróciło do Serie A. Niestety drużyna z Sardynii nie cieszyła się długo z pobytu pośród elity włoskich klubów, gdyż w sezonie 1999/00 po raz kolejny rossoblu spadli do Serie B. Dla O’Neilla było to bodźcem do zmiany otoczenia i rozpoczęcia nowej przygody. Nieoczekiwanie po zawodnika zgłosił się Juventus, poszukujący zastępstwa dla borykającego się z urazami Zinedine Zidane’a. Pobyt w Cagliari był jednak najlepszym czasem w jego karierze. W drużynie Isolanich wystąpił w 120 spotkaniach zdobywając 12 bramek, opuszczając klub ze statusem legendy, a po latach otrzymując miejsce w Hall of Fame drużyny z Sardynii.

Powrót do ojczyzny i zakończenie kariery

W drużynie Starej Damy spędził półtora roku, rozgrywając zaledwie 20 spotkań, w których średnia jego czasu na boisku była mniejsza niż jedna połowa meczu – 37 minut. Liczby te w żaden sposób nie imponują. I chociaż Zidane, z którym O’Neill w ekipie bianconerich trzymał się najbliżej, wychwalał Urugwajczyka przy każdej możliwej okazji, po jego odejściu, w Juventusie nikt nie zapłakał. Do dziś wymieniany jest jako jeden z najgorszych transferowych niewypałów. Do jego słabej dyspozycji w klubu przyczynił się oczywiście alkohol, który doprowadził go również do słabej samooceny, co skutkowało brakiem wiary w sukces w barwach bianconerich. „W Turynie byłem jednym z wielu. Konkurencja, była ogromna. Cieszę się, że mogłem grać i trenować z prawdziwymi gwiazdami jak Del Piero, InzaghiDavids czy Zizou. Wiem jednak, że nie pasowałem do tej układanki”.

O’Neill opuścił Juventus w styczniu 2002 roku, będąc włączonym w transakcje karty zawodniczek Davide Baiocco z Perugi. Przez pół roku gry w ekipie ze Stadio Renato Curi w dziewięciu występach udało mu się trafić jeden raz do siatki rywali. Pod koniec sezonu pojawiła się szansa powrotu do Cagliari, z której Urugwajczyk oczywiście skorzystał. Niestety druga przygoda w klubie z Sardynii okazała się kompletnym nieporozumieniem. O’Neill nie znalazł się na murawie w żadnym ze spotkań i po zakończeniu sezonu powrócił odo Nacionalu.

Powrót do kraju nie zmienił wiele w jego grze, ani w życiu. Mając we krwi więcej promili alkoholu niż występów w drużynie, w wieku 30 lat zakończył karierę. „Kiedyś obudziłem się i chwilę zajęło mi zorientowanie się, że jestem w barze. Pośród mnie sterta butelek. Na zegarze był kwadrans po dwunastej, a ja za pół godziny miałem rozegrać mecz na Estadio Centenario. Dotarłem na stadion spóźniony i na ogromnym kacu. Cóż… nikt nie był zadowolony. Wrzeszczeli, ze jestem szalony i pijany”.

Ze szczytu na sam dół

Podczas swojej kariery O’Neill zgromadził majątek 14 milionów dolarów, które przehulał bez większych refleksji. Jednego dnia, będąc kompletnie pijanym, trafił na aukcje bydła, w której wylicytował wszystkie 1104 krowy dostępne tego dnia na sprzedaż, za 250 tysięcy dolarów. Znaczną część jego pieniędzy pochłonęły rozwody z jego dwoma żonami oraz alimenty na dwie córki. „Codziennie moje jeść byle ryż z jajkami. Nigdy nie chciałem być po stronie bogatych. Nie przeszkadza mi bycie biednym. Wiem kto jest ze mną na dobre i złe. Kiedy miałem forsę, miałem wielu fałszywych przyjaciół”.

47-letni Fabian O’Neill mieszka obecnie w Montevideo razem ze swoją trzecią żoną, która utrzymuje męża oraz 18-letniego syna Favio. Kiedy El Mago tylko czuje się lepiej, handluje świeżymi owocami przy barze La Nueva Lata. „Nie żałuję niczego, co się stało. Jeśli miałbym wybór, poszedłbym drugi raz tą samą drogą. Żyje z dnia na dzień i nie patrzę w przyszłość”.

W 2016 roku nadużywanie alkoholu doprowadziło O’Neilla na stół operacyjny. Jego woreczek żółciowy nie wytrzymał. Lekarze nakazali mu rozbrat z alkoholem, przynajmniej na trzy lata. Ile wytrzymał El Mago? Miesiąc. W 2020 ponownie trafił do szpitala. Piłkarz zmagał się z marskością wątroby. Lokalna prasa twierdziła, że Urugwajczyk dobrze zareagował na intensywne leczenie, jednak stan jego zdrowia był bardzo poważny. W pomoc w leczeniu Urugwajczyka zaangażował się również jego dawny kolega z drużyny – Zinedine Zidane. Ostatecznie O’Neill wyszedł ze szpitala, jednak w podobnym stanie trafił do niego ponownie w 2020 roku.

Dwa lata poźniej, 25 grudnia 2022 roku świat obiegła smutna informacja o jego śmierci. Postępująca marskość wątroby ostatecznie wygrała w nierównej walce z 49-letnim El Mago. Lekarze na OIOM, gdzie trafił, byli bezradni wobec zaawansowanej choroby byłego zawodnika.

Udostępnij ten tekst:

Powiadom
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze