Christian Vieri

Christian Vieri: Włoski Zingaro i automat do zdobywania bramek.

Nareszcie w domu! Inter

Latem 1999 roku Vieri zostaje bohaterem największego transferu w historii ówczesnej piłki. Massimo Moratti wykłada na stół 90 milionów lirów (43 miliony dolarów, w tym karta zawodnicza Diego Simeone), aby spełnić swoje marzenie i sprowadzić zawodnika do niebieskiej części Mediolanu. W barwach Interu miał stworzyć najlepszy atak świata z Il Fenomeno, Luisem Nazario de Limą, czyli Ronaldo. Jak jednak mówi stare dobre powiedzenie: jeśli chcesz rozbawić Boga, opowiedz mu o swoich planach.

Napastnicy nie grali ze sobą zbyt wiele, ze względu na trapiące ich naprzemiennie kontuzje. Vieri, podobnie jak Ronaldo, z powodu swoich urazów musiał ominąć wiele ważnych spotkań. Nie oznacza to jednak, że pobyt w Interze należy zaliczyć do nieudanych. Wręcz przeciwnie. Inter to jedyne miejsce w karierze naszego bohatera, którego zaczęto nazywać również Zingaro, w którym zakotwiczył na dłużej. „Myślę, że zostanę w Interze do końca kariery. Dlaczego nie? Chciałbym grać tutaj przez wiele, wiele lat… Po tylu zmianach klubów, czas zadomowić się na dłużej”. Cóż… nie został, ale o tym poźniej.

Najlepszy okres w karierze

Na dobrą sprawę to właśnie w Interze Vieri pokazał pełnie swoich umiejętności i to tutaj jego gwiazda rozbłysła najjaśniejszym światłem, ale też ostatecznie zgasła. W barwach nerazzurrich zadebiutował 29 sierpnia 1999 roku w meczu z Hellas Veroną. Nie można wyobrazić sobie chyba lepszego debiutu niż zdobycie hat-tricka. Z perspektywy zawodnika, sezon 1999/00 można było zaliczyć do udanych. Chociaż nie był to piłkarski szczyt marzeń, Vieri zakończył go z 18 bramkami w 37 występach, Inter zaś uplasował się na czwartym miejscu w tabeli.

Kolejne sezony pod względem statystyk występów i bramek wypadały naprawdę bardzo dobrze, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze na początku drugiego tysiąclecia, zdobycie 20 bramek w sezonie Serie A było nie lada wyczynem. W sezonie 2002/03 Vieri z dorobkiem 24 goli został królem strzelców ligi, dla kibiców pozostał jednak wielki niedosyt, gdyż ich drużyna nie wygrała absolutnie nic. Można by rzec, że czas spędzony w Interze to pewien paradoks dla Vieriego. Indywidualnie był to jego najlepszy okres kariery, natomiast nerazzurri z Bobo w składzie zdołali wygrać jedynie Puchar Włoch w sezonie 2004/05.

Milan i Monaco

W 2005 roku, po rozegraniu 190 spotkań w barwach Interu i zdobyciu dla klubu 123 bramek oraz 14 asyst Vieri nieoczekiwanie zakończył przygodę z nerazzurrimi, rozwiązując kontrakt za porozumieniem stron. Nie opuścił jednak Mediolanu. Przeniósł się do rywala zza miedzy. W drużynie rossonerich był już jednak cieniem samego siebie sprzed lat. Głównie było to pokłosiem kontuzji odniesionej w meczu Interu z Valencią z sezonu 2002/03, po której nigdy nie doszedł do formy.

W Milanie wystąpił zaledwie w 8 spotkaniach, strzelając jednego gola, co poskutkowało wypożyczeniem do Monaco. W Ligue 1 nic jednak się nie zmieniło. Vieri starał się za wszelką cenę odbudować swoją formę by zdobyć powołanie od Marcello Lippiego na zbliżające się mistrzostwa świata w Niemczech, jednak jak na złość doznał kolejnej kontuzji kolana, która wykluczyła go z turnieju. Jak sam wspominał mocno odbiło się to na jego psychice, tym bardziej, że Lippi przyznał, że Vieri miałby pewne miejsce w składzie, gdyby tylko był zdrowy. „Wiedziałem, że wygramy te mistrzostwa. Byliśmy najlepsi na świecie, jednak oglądanie tego sukcesu z kanapy to najgorsze co mogło mi się przytrafić. Przez to piłka obrzydła mi na kilka miesięcy. Wiedziałem, że mogłem być częścią tego zwycięskiego składu”.

Depresja i podsłuchy

Rok 2006 był dla Vieriego najcięższy w karierze. Oprócz braku powołania do kadry narodowej z powodu kontuzji oraz jego wcześniejszej kiepskiej formy na jaw wyszły informacje podane przez włoską prasę o nielegalnych podsłuchać przeprowadzonych przez pracowników Telecom Italia, którzy podsłuchiwali włoskich VIP-ów i oficjeli. Na liście znalazł się również Bobo Vieri, któremu rzekomo podsłuch miał podłożyć sam Massimo Moratti. Do niego miały także trafiać szczegółowe billingi rozmów włoskiego napastnika.

Vieri wspominał, że był to dla niego prawdziwy cios. „Wpadłem w depresję. Nie chciało mi się więcej grać w piłkę, miałem gdzieś leczenie kontuzji. Nie chciałem brać udziału w tym cyrku. Do dziś nie wiem po jaką cholerę mnie podsłuchiwali.

Nie chciałem wychodzić z domu, bałem się ludzi, byłem przewrażliwiony i podejrzliwy. Po części to we mnie zostało do dziś. Jestem czujny i nieufny.” – mówił w wywiadzie z 2008 roku. W kwietniu 2007 roku Christian pozwał zarówno Telecom Italia jak również Inter odpowiednio na 12 i 9,25 miliona euro.

Strony: 1 2 3 4

Udostępnij ten tekst:

Powiadom
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze