Christian Panucci

Christian Panucci: piłkarz, który oszukał przeznaczenie

Christian Panucci – charyzmatyczny prawy obrońca z Savony o silnym charakterze. Jeden z najlepszych, jakich wydała włoska ziemia. Grał w największych klubach we Włoszech i w Europie. W wieku 23 lat został bohaterem historii godnej serii „Final Destination” – oszukał przeznaczenie i o mały włos uniknął katastrofy lotniczej. Niektórzy twierdzili, że jest trudny we współpracy, kłótliwy, a nawet że dezorganizuje szatnię. Panucci zawsze mówił, co myśli, a kiedy przesadzał, brał za to odpowiedzialność, ponosząc tego konsekwencje.

Zdarzało mu się publicznie krytykować również swoich kolegów z drużyny, Miewał z nimi także ostre starcia.Tak jak od siebie tak od innych wymagał pełnego zaangażowania na boisku. O ciężkim charakterze Panucciego przekonali się między innymi Jimmy-Floyd Hasselbaink w Chelsea, Doni i Alberto Aquilani w Romie, a także trenerzy Arrigo Sacchi, Marcello Lippi, Vicente del Bosque, Luigi Del Neri, Francesco Guidolin i Enrico Preziosi. Na Półwyspie Apenińskim słowne starcie z Christianem pamięta także sędzia Stefano Farina.

Urodził się 12 kwietnia 1973 roku w Savonie we Włoszech. Jego rodzice, wspierający jego sportowe aspiracje, zaszczepili w nim pasję do piłki nożnej od najmłodszych lat. Swoją piłkarską przygodę rozpoczął w lokalnym klubie Veloce Calcio, skąd trafił do akademii Genoi, w której dalej rozwijał swoje umiejętności.

Nie było jednak łatwo. Rodzina Panuccich żyła bardzo skromnie. Chcąc wspomóc swoich rodziców, 15-letni Christian podjął pracę. „Rodzice nie mogli związać końca z końcem, więc zacząłem pracować na stacji benzynowej. Zarabiałem 50 tysięcy lirów tygodniowo. Dzięki temu mogłem trenować, nie prosząc rodziców o pieniądze” – wyznał w wywiadzie dla redakcji Il Posticipo.

Początek kariery

W wieku zaledwie 18 lat Panucci zadebiutował w Serie A. Trener Osvaldo Bagnoli uznał, że młody talent z Savony jest już gotowy na poważną piłkę. Jego debiut w meczu z Napoli nie był idealny – po ryzykownym dryblingu stracił piłkę na rzecz Ciro Ferrary, co pozwoliło drużynie spod Wezuwiusza na zdobycie bramki. Wielu piłkarzy załamałoby się po takim ciosie, ale nie Panucci. Jeśli zapytalibyście kibiców Genoi o debiut Panucciego, z pewnością wspomnieliby o tym, jak ten młody chłopak walczył o każdą piłkę, aby naprawić swój błąd. Z pewnością nie bał się odpowiedzialności.

Byłem bardzo związany z Marassi i kibicami Genoi. Gdy miałem 18 lat, miałem już wyrazisty charakter. Nie bałem się gry i zawsze prosiłem o piłkę. Kiedy popełniłem błąd, od razu chciałem go naprawić.

W sezonie 1992/93 Panucci, co imponujące, zagrał w aż 30 spotkaniach. Zdobył w nich trzy bramki. Był liderem świetnej wówczas defensywy Gryfów, w której dowodził razem z Andreą Fortunato.

Panucci: Milan i pierwsze sukcesy

Mądrze prowadzony i rozwijający swój talent pod okiem Osvaldo Bagnolego, Panucci szybko stał się łakomym kąskiem na włoskim rynku transferowym. Biło się o niego kilka klubów z czołówki Serie A. Ostatecznie zawodnik zdecydował się na warunki, oferowane przez przedstawicieli Milanu. Po latach w wywiadzie dla Sky Sport wyjawił: 

Prawie podpisałem kontrakt z Juventusem, miałem już umowę. Potem otrzymałem telefon od Milanu, który wtedy był najsilniejszą drużyną na świecie. Powiedziałem sobie: płacą tyle samo co Juve, są na piłkarskim topie, idę do nich!. 

W ten sposób, w wieku 20 lat, w lipcu 1993 roku, za 11,5 miliona lirów, talent z Savony podpisał kontrakt z Milanem. Ówczesny trener rossonerich, Fabio Capello, widział w Christianie młodszą i bardziej ofensywną alternatywę dla doświadczonego prawego obrońcy Mauro Tassottiego, który grał na tej pozycji przez ponad dekadę. 

To wtedy zacząłem zarabiać pierwsze pieniądze. Starsi zawodnicy Milanu pokazali mi, co robić, by się rozwijać. Byli wielkimi profesjonalistami i mentorami. Jestem wdzięczny także Silvio Berlusconiemu i Adriano Gallianiemu za kulturę pracy, którą mi wpoili. To była prawdziwa szkoła życia, której nigdy nie zapomnę.

Panucci szybko zaczął pracować nad zdobyciem miejsca w podstawowym składzie. Z wielkim entuzjazmem trenował z gwiazdami kalibru Paolo Maldiniego, Franco Baresi, Alessandro Costacurta, czy wspomniany wcześniej Tassotti. Dzięki swojej szybkości, sile oraz bardzo dobrej grze głową 20-latek wnosił do ataku dużo więcej  niż obrońca, którego miał zastąpić. Capello był wielkim entuzjastą stylu gry, jaki oferował Panucci.

Debiut w barwach rossonerich zaliczył 6 października w Pucharze Włoch. W swoim debiutanckim sezonie pojawił się na boisku w 19 meczach ligowych, w których strzelił dwa gole. 

Panucci pokazał również swoją wszechstronność, grając jako lewy obrońca w finale Ligi Mistrzów w 1994 roku przeciwko Barcelonie – Capello nie mógł bowiem wówczas skorzystać z Baresiego. Panucci razem z Tassottim, Gallim i Maldinim nie pozwolili wtedy Barcelonie na wiele, a Milan rozgromił Dumę Katalonii aż 4:0, sięgając po puchar. Za swoje znakomite występy, Panucci zdobył nagrodę Bravo Award dla najlepszego piłkarza do lat 23 w Europie. Czy można lepiej zakończyć debiutancki sezon?

Pomimo sukcesu, to Tassotti, a nie Panucci, poleciał tamtego lata do Stanów Zjednoczonych  jako jeden z zawodników włoskiej kadry na mistrzostwa świata pod wodzą Arrigo Sacchiego. 

W kolejnym sezonie Panucci rozegrał 28 spotkań ligowych, będąc już zawodnikiem pierwszej jedenastki, z której ostatecznie wygryzł Tassottiego. Nie był to jednak udany sezon w wykonaniu rossonerich. Pomimo wygranych w Superpucharze Włoch i Superpucharze Europy czuli wielki niedosyt po przegranej walce o scudetto, kompromitującej porażce z Velez Sarsfield w Pucharze Interkontynentalnym oraz przegranej w finale Ligi Mistrzów z Ajaxem.

Strony: 1 2 3

Udostępnij ten tekst:

Powiadom
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Tomek
Tomek
6 miesięcy temu

Świetny artykuł, jak i cała strona! Relacja Capello – Panucci to klasyczny przykład przywiązania trenera do zawodnika. Wszędzie go za sobą ciągnął. 😉
BTW. Tym samym lotem z JFK miała lecieć Miss Polonia, Agnieszka Kotlarska. Nie poleciała, ale miesiąc później zginęła z ręki stalkera…