Osiągnięcie statusu kultowego bohatera i legendy w jednej drużynie w trakcie swojej kariery jest godnym osiągnięciem. Jeśli zdobywasz taki tytuł w dwóch klubach, jesteś po prostu wyjątkowy.
Największą karierę zrobił w Premier League, a konkretnie: w Manchesterze United, do którego trafił po sensacyjnym transferze w 1991 roku z Szachtara Donieck. Stał się również legendą Evertonu. Niewiele brakowało, a zostałby hokeistą lub narciarzem biegowym.
Nigdy nie nauczył się biegle władać językiem angielskim, polegając głównie na swoim prywatnym tłumaczu. Nazywano go demonicznym skrzydłowym. Mówiło się, że żaden rosyjski piłkarz przed nim nie osiągnął za granicą więcej niż on.
Jako jedyny zawodnik w historii zdobywał bramki w derbach Glasgow, Manchesteru oraz Liverpoolu. Starały się o niego Real Madryt, Bayern, Juventus i Milan, on jednak wybrał Fiorentinę. Przed wami Andrej Kanczelskis, jeden z największych pechowców Serie A lat ’90.
Seniorską karierę rozpoczął w 1988 roku w drużynie Dynama Kijów. Nie potrafił jednak przebić się do pierwszego składu, nie wróżono mu więc wybitnej kariery. Trafił do Szachtara Donieck, w którym otrzymał spory kredyt zaufania. Spłacił go z nawiązką, co zaowocowało transferem do Czerwonych Diabłów.
Manchester United
Alex Ferguson uznał zakontraktowanie Kanczelskisa za swego rodzaju „uzasadnione ryzyko”. Niewiele było bowiem wiadomo o tym zawodniku, zanim trafił do Manchesteru. Kwota transferu wyniosła 650 tysięcy funtów.
Rosjanin na swój debiut musiał czekać dwa miesiące. To dopiero wtedy, w przedostatnim meczu ligowym wybiegł na boisko przeciwko Crystal Palace. Stało się tak głównie dlatego, że większość składu miała odpocząć przed finałem Pucharu Zdobywców Pucharów przeciwko Barcelonie.
Wszystkim, którzy w Anglii zadawali sobie pytanie: „Kim jest ten Kanczelskis?”, szybko odpowiedział w udanym dla siebie sezonie 1991/92. Ferguson opisał debiutanckie rozgrywki Rosjanina jako „wybitny sukces”, ponieważ zagrał w 32 meczach Premier League w których strzelił pięć goli. W Manchesterze musiał walczyć o miejsce w składzie z Ryanem Giggsem i Lee Sharpem. Ostatecznie udało mu się wykorzystać szansę pod nieobecność tego drugiego, kiedy Anglik zachorował na zapalenie opon mózgowych na początku sezonu 1992/93. Niestety dla Rosjanina, kiedy Lee Sharp powrócił do zdrowia, Alex Ferguson posadził go na ławce. Wybór trenera Czerwonych Diabłów był uzasadniony zdobyciem przez United pierwszego tytułu mistrzowskiego od 26 lat. Wyraźnie niezadowolony tym faktem Kanczelskis zaczął robić problemy, na co zdecydowanie zareagował Ferguson, karząc go grzywną, a następnie pomijając przy wyborze zawodników do gry w Pucharze UEFA i Pucharze Europy.
Pomimo tego, że był zdecydowanym faworytem wśród fanów United, Kanczelskis nie czuł się w pełni doceniany przez trenera Manchesteru. Zagroził nawet odejściem. „Andrei musi zostać!”, skandowano pod koniec sezonu 1993-94. Ostatecznie Andrei przedłużył kontrakt i rozpoczynał wszystkie mecze Premier League w pierwszej jedenastce w sezonie 1994/95, z wyjątkiem jednego, przed Bożym Narodzeniem, kiedy to rozgrywał mecz ze swoją reprezentacją. Do połowy listopada zawodnik miał na koncie już 10 bramek, w tym hat-trick strzelony przeciwko Manchesterowi City. Poza boiskiem jednak, piłkarz i jego przedstawiciele sprawiali Fergusonowi spory ból głowy.
Po podpisaniu nowego kontraktu Rosjanin postanowił wysłać w prezencie swojego trenerowi pudełko pełne pieniędzy. „Wróciłem do domu, pudełko otworzyła moja żona. W środku znajdowało się 40 tysięcy funtów! Wydawało mi się, że karton zawierać będzie samowar lub inny typowo rosyjski prezent. Jednak to było pudło pełne forsy!” – napisał w swojej biografii Alex Ferguson. Szkot obawiał się, że mógł zostać sfilmowany podczas odbierania pudełka, nieświadomy tego, co zawiera. Menadżer zgłosił i zdeponował gotówkę w sejfie klubu.
Kanczelskis zakończył sezon 94/95 jako najlepszy strzelec United, jednak jego stosunki z Fergusonem uległy znacznemu pogorszeniu. Dodatkowo, w Manchesterze zaczął błyszczeć młody David Beckham. Dla Rosjanina nie wystarczyło miejsca. Ostatecznie jego przygoda na Old Trafford zakończyła się. „Moje serce jest z Manchesterem, ale nie mogę zostać z jednego powodu, a jest nim menedżer. Nasze problemy osobiste są po prostu zbyt duże” – powiedział na odchodne.